Rozdział 4

20:10

*31.01.2015 Innsburck
-Gregor?-Nic. Zero reakcji.-Gregor!-dalej nic-Gregor do cholery! Twój syn właśnie chce na świat przyjść a ty śpisz sobie w najlepsze!-krzyknęłam, a ten od razu wstał. Pomógł mi się ubrać, wziął torbę z szafy i łamiąc chyba wszystkie przepisy zawiózł mnie do szpitala.

*Gregor
Po przyjechaniu na porodówkę, pielęgniarka zabrała Cysie na sale, a ja zostałam w poczekalni, zadzwoniłem do rodziców i Thomasa i powiedziałem im że Marcelina właśnie rodzi. Moi rodzice powinni zaraz tu być, a Thomas powiedział że będzie najszybciej jak to tylko możliwe. Po chwili na korytarz wyszła pielęgniarka i pozwoliła mi wejść na salę.

*12 godzin później.
-Gratuluję, mają państwo zdrowego synka.- powiedział lekarz podając Merci małego.- Chcę pan przeciąć pępowinę?- zwrócił się do mnie, podał mi nożyczki, a ja zrobiłem to co miałem.
-Ma twoje oczy.- powiedziałem, a Cysia uśmiechnęła się do mnie, odwzajemniłem jej uśmiech i pocałowałem ją. Jestem tak cholernie szczęśliwy.-Cześć mały. To ja twój tatuś. Kocham Cię i twoją mamusię strasznie mocno.- powiedziałem i ucałowałem małego w główkę. Po chwili pielęgniarka wzięła małego, a ja musiałem wyjść. Na korytarzu czekali już moi rodzice, rodzeństwo oraz chłopacy, których pewnie powiadomił Thomas. Wszyscy zaczęli mi gratulować i ściskać, a ja się tylko uśmiechałem. Po chwili wyciągnąłem telefon z kieszeni i postanowiłem napisać do Stocha, bądź co bądź to brat Cysi i nawet jeśli ona mnie za to później zabije to trudno.
"Właśnie zostałeś wujkiem. Marcelina urodziła zdrowego chłopczyka. Czują się dobrze."
Kliknąłem wyślij i schowałem telefon do kieszeni. Po około 10 minutach Marcelina została przewieziona na salę i można  było do niej wejść. 
-Wiecie już jak go nazwiecie?-zapytała moja mama. Cysia spojrzała na mnie, a ja się uśmiechnąłem i pokiwałem głową na "tak".
-Thomas Kamil.- powiedziała, a ja spojrzałem na Morgiego, u którego nagle pojawił się uśmiech od ucha do ucha. 
-Cysia, ale mogę być chrzestnym nie?-zapytał Kraft.
-Co? Nie! Ja będę chrzestnym!- odezwał się mój brat.
-Nie, bo ja!- Michi.
-Ja nim będę, co nie Cysia?-Fettner. I tak zaczęła się kłótnia kto będzie chrzestnym naszego synka.
-Czy jak Lili się urodziła też to wyglądało?-zapytała Cysia Morgiego.
-Uwierz, było gorzej.-powiedział, a Cysia się zaśmiała- Gregor chodził za mną przez tydzień i się mnie o to pytał.
-Ej! Nie prawda!-zaprzeczyłem szybko.- To były tylko 2 dni!-dodałem, a Marcelina się zaśmiała. 
-Thomas? Chcielibyśmy Cię z Gregorem o coś poprosić.
-Wiesz tak sobie pomyśleliśmy, że może chciałbyś zostać chrzestnym małego?- zapytałem, a Thomas spojrzał na mnie jak na debila.-Thomas?-powiedziałem, a blondyn się uśmiechnął.
-Z największą przyjemnością.
-Hej! To ja miałem być chrzestnym.- z kąta pokoju można było usłyszeć głos Krafta.
-Nie obraź się Stefan, ale jednak wolę kogoś bardziej odpowiedzialnego do tej roli.
-Przecież jestem odpowiedzialny!
-Stary, raz jak wracaliśmy z zawodów zostawiłeś narty w hotelu. To jest odpowiedzialność?-powiedział Michi, a wszyscy się zaśmiali.  Po 2 godzinach wszyscy zaczęli się już zbierać. Posiedziałem z Merci i małym do rana, dopiero kiedy przyszła moja mama, pojechałem do domu się przespać i wziąć prysznic. Bez owijania w bawełnę mogę powiedzieć że jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Mam cudowną narzeczoną i pięknego synka. Czego chcieć więcej?

*****Dominika Xx*****

Snap: bvbborussen11
Insta: half_a_heart_11

Twitter: polgerangel

Chapter 3

12:00

*Kamil Stoch
-Nie uwierzycie kogo dziś widzieliśmy!- do mojego i Stefka pokoju wpadli nagle wiewiór i starszy Kot. Stefan razem ze mną spojrzał na nich i po chwili wrócił wzrokiem do laptopa, ja uczyniłem to samo.- Serio zero zainteresowania? Kamil nawet ty?- jęknął Piotrek.- Jak ci powiem kogo widzieliśmy na konkursie to Ci gęba odpadnie! 
-To gadaj, a nie dramatyzujesz.- odparł Hula.
-Cyśkę widzieliśmy!- krzyknął Kot.
-No i co w tym dziwnego? Też ja widzieliśmy, była razem z Ewą.-powiedziałem.
-Boże Kamil jaki ty głupi! Twoją siostrę widzieliśmy, a nie żonę Stefana!
-Co?! Nie róbcie se jaj, bo to nawet już nie śmieszne.
-No ale my prawdę mówimy!  Była z Austriakami.- powiedział Piotrek, a ja otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. Jak to moja siostra z Austriakami?!
-No ale to nie wszystko... Z tym Schlierenzauerem to ją chyba coś więcej łączy, bo się całowali..-dodał Kot.
-Maciek wie?-zapytałem, a ten akurat wszedł do pokoju.
-Co wiem?- zapytał, a chłopacy powiedzieli mu to co wcześniej mi.-Co ku*wa?! Gdzie ona jest?- zapytał i juz chciał wyjść ja szukać, a ja razem z nim, ale zatrzymali nas chłopacy.
-Jest jeszcze coś... Ona jest w ciąży...- powiedział Kuba, a nas zamurowało, Maciek pierwszy się otrząsnął i zbiegł na dół.
*Marcelina
Wychodziłam właśnie z chłopakami do hotelu, gdy na dół zbiegł wściekły młodszy z braci Kot- Maciek i mój brat, a zanim reszta Polaków. Kiedy nas zauważył, podszedł do Gregora i walnął mu w nos, ten się zachwiał i mało co nie upadł, ale złapał go Michi.
-Oszalałeś?!
-Ja oszalałem? Ja?- zapytał ironicznie i się zaśmiał.- To nie ja odbiłem komuś narzeczoną i zrobiłem jej dziecko!- dodał i po raz kolejny walnął Gregorowi w twarz, a w hotelu można było słyszeć mój krzyk, przed oczami zrobiło mi się ciemno, w ostatniej chwili przed upadkiem uchroniły mnie ramiona Gregora.
*Gregor
-Widzisz co narobiłeś debilu?! Ona za 2 tygodnie rodzi! Boże Cysia obudź się! Niech ktoś zadzwoni na pogotowie!- Nie wiem nawet kiedy przyjechała karetka i zabrała Marcelinę do szpitala, zaraz za nią pojechałem ja wraz z Thomasem.- Przepraszam, przed chwilą przywieziono tu kobietę w ciąży, gdzie ją zabrali?- zapytałem po angielsku młodej dziewczyny w recepcji,
-Drugie piętro, na lewo. Tam proszę pytać lekarza.- odpowiedziała, a ja czym prędzej pobiegłem po schodach do góry. Wpadając na oddział, zaczepiłem pierwszego lekarza, który się pojawił mi przed oczami.
-Przed chwilą, przywieziono tu moją narzeczoną. Marcelina Stoch. Co z nią?
-Z panią Marceliną wszystko na szczęście dobrze. Z dzieckiem także. W karetce odzyskała przytomność. 
-Mogę do niej wejść?
-Przykro mi, ale jest to niestety niemożliwe. Pańska narzeczona jest w tej chwili pod kroplówką i musi odpoczywać. Za niedługo rodzi i nie wolno jej się denerwować. Jutro będzie mógł ją pan zabrać do domu. Proszę się nie martwić, jest w dobrych rękach.- powiedział i odszedł. Całe szczęście że jej i małemu nic nie jest. Wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać do niej pisać wiadomość.
"Cześć kochanie ;* Lekarz nie chciał mnie do Ciebie wpuścić, ale jutro pozwolił mi Ciebie stąd zabrać, więc z samego rana przyjadę po was ;) Cieszę się że nic wam się nie stało. Kocham was <3 xoxo"
 Kliknąłem wyślij i schowałem telefon do kieszeni. Odwróciłem się do Thomasa, wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się w drogę powrotną do hotelu. Po dojechaniu na miejsce, Morgi poszedł coś zjeść, a ja udałem się do swojego pokoju.
-Co z nią?- Stoch, który dotąd siedział pod drzwiami mojego pokoju, podniósł się do pozycji prostej.
-Nie twoja sprawa. Od kiedy Cię to interesuje co u niej?
-To moja siostra. Zawsze mnie to interesowało! 
-Tak? To dlaczego 2 lata temu wyjechała do Austrii, co?
-Miała dość...-powiedział cicho, jakby do siebie.
-Czego miała dość Stoch? No proszę, powiedz to głośno!
-Miała dość mnie...
-Tak Kamil. Miała dość Ciebie i skoków. Bo właśnie one odebrały jej wszystko co kochała. Rodziców, brata, narzeczonego... Ale wiesz co? Są rzeczy ważniejsze niż skoki. Takimi rzeczami jest rodzina. Bez niej nic innego nie istnieje. Ty jak widać tego nie wiesz.. -powiedziałem i już chciałem wejść do pokoju, kiedy zatrzymał mnie głos Stocha.
-Nic nie rozumiesz. Cysia zawsze była dla mnie najważniejsza, ale jak każdy człowiek chce spełniać marzenia. Sam dobrze coś o tym wiesz..
-Masz rację. Wiem. Ale mi marzenia nie przeszkodziły w miłości..- powiedziałem i wszedłem do pokoju. Po szybkim prysznicu, położyłem się do łóżka. Napisałem jeszcze tylko Cysi że ja Kocham i zasnąłem.
*następnego dnia rano, Marcelina
Już z samego rana był u mnie Gregor. Przebrałam się w rzeczy przywiezione przez niego i po odebraniu wypisu udaliśmy się do hotelu.
-Cysia...- usłyszałam zaraz po wejściu do lobby. Naprawdę nie mam ochoty z nim teraz gadać.
-Daj mi spokój.
-Cysia... Przepraszam. Wiem że jestem strasznym Chamem i dupkiem, ale naprawdę jesteś dla mnie ważna. Porozmawiaj ze mną proszę...
-Nie mamy już o czym rozmawiać Maciek. Spieprzyłeś wszystko co było między nami już dawno temu, teraz daj mi spokój.- powiedziałam i czym prędzej udałam się do swojego i Gregora pokoju. Od razu po przekroczeniu progu, Gregor mnie przytulił, a łzy zaczęły mi lecieć po policzku.
-Cii już dobrze kochanie, nie płacz. Będzie dobrze.

*****Dominika Xx*****

Snap: bvbborussen11
Insta: half_a_heart_11

Twitter: polgerangel

Chapter 2

13:16

*Czerwiec 2014, Paryż- Wieża Eiffla
-Jedną rzecz bym w tobie zmienił.-powiedział Gregor. Po
wyjeździe z Polski zamieszkałam w Innsbrucku, u Schlierenzauera. Po 2 miesiącach coś zaiskrzyło i zostaliśmy parą, aż do dnia dzisiejszego. 
-Jaką?- zapytałam.
-Twoje nazwisko. Na moje.-powiedział, a ja spojrzałam mu ze zdziwieniem w oczy. Po chwili wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną.- To jak? Wyjdziesz za mnie i zostaniesz panią Schlierenzauer?- zapytał, a ja pokiwałam głową na tak i się rozpłakałam.- Kocham Cię aniołku. Najbardziej na świecie.
-Też Cię kocham wariacie!- powiedziałam i pocałowałam go.- Gregor? Co byś zrobił jak byś musiał pokochać jeszcze jedną osobę?
-Chyba bym nie potrafił. Czemu pytasz?
-Jestem w ciąży Gregor.- powiedziałam, a ten spojrzał na mnie nie dowierzając.- Będziesz tatą. Nie cieszysz się?
-Czy się cieszę?! Kochanie to najwspanialsza wiadomość pod słońcem! Kocham was!
*Zakopane 2015
-Jesteś pewna że chcesz tam iść? Wiesz że nie możesz się denerwować.- zapytał po raz setny Gregor.
-Gregi… Za 2 tygodnie mam termin. Jak nie teraz to kiedy? Ostatni raz byłam z tobą na zawodach w Soczi, a wcześniej albo nie jeździłam, albo siedziałam w hotelu bądź waszym domku. Zrozum chcę w końcu móc z tobą pójść, usiąść na trybunach, a po twoim skoku podejść do Ciebie, powiedzieć że jestem z Ciebie dumna i pocałować.- powiedziałam i dałam mu buziaka.
-Przekonałaś mnie. Chodź idziemy.- powiedział Gregor, objął mnie w pasie i razem zeszliśmy na dół do kadrowego busa. Po dojeździe na miejsce udałam się na trybuny razem z Morgim, który niedawno zakończył karierę i przyjechał pokibicować kolegą.
Trzy godziny później kończyła się już seria finałowa konkursu drużynowego i zaczynała dekoracja 3 najlepszych drużyn. Gregor wraz z Didlem, Michim i Stefanem zajmowali 2 miejsce, zaraz po Niemcach i przed Słowenią. Razem z Thomasem zeszliśmy na miejsce przeznaczone dla sztabu i zawodników którzy oddali już swój skok. Podeszłam do każdego i dałam buziaka w policzek. Na koniec podeszłam do Gregora i pocałowałam w usta.
-I co, podobało się?- zapytał uśmiechając się.
-Jasne że tak. Jestem z was dumna.- powiedziałam i przytuliłam się do niego. Po chwili spiker oznajmił że muszą iść na dekorację, więc usiadłam na ławce obok Thomasa. Kątem oka, zobaczyłam przyglądających mi się Kubę Kota i Piotrka Żyłę, który coś szeptał do tego pierwszego. Nie przejęłam się tym zbytnio. Oparłam głowę o ramię Morgiego i całą swoją uwagę skupiłam na ukochanym i przyjaciołach.
*Wieczór
-Ulepimy dziś bałwana. No chodź zrobimy to. Tak dawno nie widziałam cie, nie chowaj się, uciekłaś gdzieś czy co.- śpiewał duet Kraft&Didl lepiąc bałwana. Po chwili skończyli. Michi przyczepił bałwanowi nos, a Gregor założył mu plastron. Stefan zrobił im zdjęcie, oddał mi aparat i zaczął z chłopakami bitwę na śnieżki.
-Nie tęsknisz za nimi?- zapytał nagle Morgi, a spojrzałam się na niego, nie rozumiejąc o co mu chodzi.- No wiesz... Za rodzicami, Kamilem? Maćkiem...?
-Chciałabym powiedzieć, że to pytanie bez odpowiedzi.- odpowiedziałam lekko się uśmiechając i spoglądając w stronę narzeczonego.- Ale niestety nie mogę. To nie jest tak że nie tęsknię jak wszystkim się wydaję. Oczywiście że tęsknie, w końcu to moja rodzina, ale to nie jest taka tęsknota jaką czuję kiedy Gregor wyjeżdża na zawody. Po prostu ona jest tam gdzieś w środku i sobie siedzi cichutku nikomu nie przeszkadzając, ustępuję miejsce szczęściu które czuję będąc z wami. Teraz jestem naprawdę, szczerze szczęśliwa. No bo czego można chcieć więcej? Mam wspaniałych przyjaciół, cudownego narzeczonego, a już nie długo zostanę mamą. Przy was mogę być sobą i za to wam dziękuję. Nie zamieniłabym was na nikogo innego.-dodałam i się uśmiechnęłam.
-Jak tam moje skarby?-podszedł do mnie Gregor i pocałował w czoło.- Nie jest Ci zimno? Może wrócimy do hotelu?-zapytał, a ja pokiwałam głową na zgodę, po chwili byliśmy już w drodze do hotelu. 

*****Dominika Xx*****

Snap: bvbborussen11
Insta: half_a_heart_11

Twitter: polgerangel

Chapter 1

21:42

*Kwiecień 2013, Kraków
-I co?- spytała Sandra kiedy wyszłam z gabinetu dziekana.
-Jeden z najlepszych wyników na uczelni.- powiedziałam lekko się uśmiechając.- Piątka z dwoma plusami.- dokończyłam, a przyjaciółka się na mnie rzuciła. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odebrałam.
      -Tak mamo?
-Cześć kochanie, o której będziesz?
-Pod wieczór, a co?
-Kamil dzisiaj wraca. Jest przyjęcie na jego cześć. Zdążysz?- zapytała, a ja zamilkłam.-Marcelina, wszystko dobrze?
-Tak mamo. Chyba zdążę. Pa.-powiedziałam i się rozłączyłam.
-Nawet nie spytała jak poszło. Znowu Kamil jest najważniejszy. Mam dość Sandra. To wszystko mnie przerasta.- powiedziałam, a łzy zaczęły spływać mi po policzku, przyjaciółka mnie momentalnie przytuliła.
*Wieczór, Ząb
Ząb. Moja kochana rodzinna miejscowość. Na samą myśl o Domie powracają miliony wspomnień. Tych smutnych i radosnych. Przypominają mi się bajki taty, które opowiadał mi kiedy nie mogłam zasnąć, rady mamy, które wiele mnie nauczyły i ramiona Kamila, w których czułam się bezpiecznie, jak nigdzie indziej. Właśnie Kamil… Mój kochany starszy braciszek. Zawsze mogłam na niego liczyć, był dla mnie wzorem do naśladowania. A teraz? Mimo że go kocham to zarazem nienawidzę. Jest taki idealny, że rodzice nie widzą nic po za jego sukcesami. Dzisiaj znowu tak jest. Niedawno został mistrzem świata i drugim najlepszym skoczkiem tego sezonu, a rodzice co? Wyprawiają mu wielką imprezę w ogrodzie. Zupełnie gdzieś mają mnie i moje studia.
-Marcelina chodź do nas na dół. Wszyscy już są. Zaraz tort będzie.- usłyszałam krzyk mamy z dołu.-Pośpiesz się!- krzyknęła znowu i zeszłam na dół. Po chwili do salonu wjechał tort, Kamil zdmuchnął świeczki i zaczął go kroić.

*Następny dzień rano
Wstałam około 10, ubrałam się i zeszłam na dół. Tam zastałam rodziców, Kamila i Ewę pijących kawę.
-Cześć mała, idziesz dzisiaj ze mną na trening?- zapytał Kamil, ale nie odpowiedziałam.-Wszystko okey?- znów nic nie powiedziałam.
-Córuś, wszystko dobrze?- zapytała mama, ale też nie usłyszała żadnego słowa z moich ust.
-Marcelina dobrze się czujesz?- tym razem do rozmowy wtrącił sie tata. Spojrzałam na niego i tylko pokiwałam głową z dezaprobatą.
-Siostra, wszystko z tobą dobrze?
-Taa. Jest zajebiście.- powiedziałam, poszłam do przedpokoju i zaczęłam zakładać buty. Za mną poszedł Kamil.
-O co ci chodzi młoda?
-Nie udawaj że nie wiesz.
-Marcelina to cholery! Mów o co Ci chodzi?!
-O co? Naprawdę chcesz wiedzieć?- zapytałam, a ten pokiwał głową na tak.- Odkąd tylko zacząłeś skakać liczyło się tylko to. Dla rodziców zawsze najważniejszy byłeś ty. Z Ciebie byli najdumniejszy, bo jak tu nie być dumnym. Przecież nie każdy ma syna mistrza świata. Twoje zawody i treningi były zawsze na pierwszym miejscu. Rodzice nie byli na moich przedstawieniach, bo Kamilek miał zawody, nie odebrali mnie ze szkoły, bo Kamilek musiał na trening jechać, miałam olimpiadę matematyczna, rodzice nie przyjechali, bo mój kochany brat miał mistrzostwa. Zawsze liczyłeś się ty. Kiedy poszłam na studia i zaczęłam odnosić sukcesu, myślałam że coś się zmieni, ale wczoraj uświadomiłam sobie że ze mnie nigdy nie będą tak dumni jak z Ciebie, że ty zawsze będziesz tym dzieckiem które będą kochać najbardziej. Myślałam że w końcu do nich podejdę powiem: Mamo, tato skończyłam studia z jednym z najlepszych wyników. Podejdą do mnie, przytulą i powiedzą że są ze mnie dumni, ale znów się tak cholernie pomyliłam. Ważniejszy byłeś ty i twój tytuł mistrza świata. I wiesz co? Mam już tego dość. To wszystko mnie już przerasta.- powiedziałam i wyszłam z domu, zostawiając osłupiałego brata samego. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do Krakowa. Tam spakowałam wszystkie swoje rzeczy, pojechałam na lotnisko, gdzie kupiłam najszybszy bilet do Austrii i po chwili byłam w drodze, do jedynej osoby na którą mogłam w tej chwili liczyć. 

*****Dominika Xx*****

Snap: bvbborussen11
Insta: half_a_heart_11

Twitter: polgerangel

Prolog

23:18

*Ząb, rok 2000
-A co jak pewnego dnia skoki mi Ciebie odbiorą?-zapytała 9-latka w warkoczykach.
-Nie martw się, to nigdy nie nastąpi. Zawsze będę twoim starszym braciszkiem, a ty moją kochaną siostrzyczką.-odparł roześmiany 13-latek.
-Obiecujesz?
-Obiecuje.

*Zakopane, rok 2007
-Jak to jesteście razem?! Pogięło was?- nie krył zdumienia starszy o 9 lat mężczyzna.- Nie możesz być z moją siostrą! To nie etyczne!
-Kamil uspokój się. Kochamy się czy tego chcesz czy nie.- odezwała się 18-latka, trzymając za rękę niebieskookiego bruneta.- Musisz to zaakceptować.- powiedziała i wraz z chłopakiem odeszła, zostawiając wściekłego brata samego.

*Ząb, rok 2010
-Mamo udało się! Dostałam się na studia!- po domu rozniósł się głoś prze szczęśliwej 19-latki.-Mamo? Tato?- weszła do salonu i zobaczyło zapatrzonych w telewizor rodziców. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby na ekranie nie zobaczyła swojego brata, który właśnie przygotowywał się do skoku. Zawsze to on był ważniejszy, ale jakoś dawała sobie radę, ale od jakiegoś czasu Kamil stał się dla nich najważniejszą osobą na świecie, a ona się dla nich przestawała liczyć.

*Planica, rok 2012
-Że co zrobiliście?!- zapytał brunet, nie dowierzając w to co przed chwilą powiedziała mu siostra.
-No oświadczyłem się Cysi...- odparł lekko zaskoczony, a zarazem przestraszony reakcją Stocha, brunet.
-Dzieci, przecież wy się ledwo znacie, jesteście młodzi, jeszcze całe życie przed wami.- odparła mama młodej Stochówny.
-Mamo, znamy się prawie od urodzenia! Jesteśmy młodzi, ale to chyba nie grzech? Chcemy być razem do końca życia czy to coś złego?- zapytała pozbawiona wszelkiej radości dziewczyna.
-Tak! Musisz się wziąć za naukę, a nie za skoczkami się uganiasz! Weźmiecie ślub i co dalej?! Za co będziecie żyć?!- zaczął krzyczeć ojciec Marceliny.
-Za naukę? Od kiedy Cię moje studia interesują co? Nie wiesz nic o mnie i moim życiu. Jesteśmy z Maćkiem szczęśliwi i się kochamy, to najważniejsze! Wasze błogosławieństwo nie jest mi potrzebne!- krzyknęła brunetka i razem z narzeczonym odeszła.

*Kraków, rok 2013 (po MŚ w Val di Fiemme)
Niebieskooka szatynka siedziała w swoim mieszkaniu na Kazimierzu i uczyła się do ostatnich egzaminów. Już nie długo otrzyma tytuł licencjata Psychologii.
-Sandra? Stało się coś?- zapytała przyjaciółkę, która właśnie do niej zadzwoniła.
-Kiedy wraca Maciek?- zapytała blondynka po drugiej stronie telefonu.
-Jakoś za tydzień, a co? Jakaś poddenerwowana jesteś, na pewno się nic nie stało?
-Przyjdź szybko na Rynek. Proszę, to ważne...-powiedziała i się rozłączyła. Marcelina postanowiła nie lekceważyć przyjaciółki i zakładając w pośpiechu buty, chwyciwszy kurtkę i wychodząc zamykając mieszkanie udało się na Stare miasto.
-Sandra, o co cho...- dziewczyna nie dokończyła mówić, gdy spojrzała w kierunek, który pokazywała jej przyjaciółka. W jednej chwili zamarła. Jej największe szczęście i miłość z dzieciństwa, jedyny chłopak, którego tak mocno pokochała stał właśnie w objęciach innej dziewczyny, która nawet nie zdawała sobie, że przytula kogoś cały świat. 22-latka bez wahania wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer do bruneta, który już po chwili odebrał.
-Hej kotku. Gdzie jesteś?- zapytała przesłodkim głosem niebieskooka.- Strasznie tęsknię.
-Ja..? Um.. W Zakopanym jeszcze. Muszę.. Pozałatwiać jeszcze parę spraw. Też tęsknie.
-W Zakopanym? A kiedy przyjedziesz do Krakowa?- kontynuowała rozmowę, a łzy mimowolnie zaczęły spływać jej po policzku.
-Za parę dni. Coś się stało. Jakoś dziwnie brzmisz.- powiedziawszy to, spojrzał w kierunku swojej narzeczonej. I już wiedział że wszystko spieprzył.
-Nie nic, tylko miłość mojego życia to cholerny dupek.- powiedziała i zakończyła rozmowę. Czym prędzej udała się do swojego mieszkania, zakluczając je i pozostawiając w drzwiach klucz. Na nic były krzyki, walenie w drzwi i prośby chłopaka. W tamtym momencie ich miłość przestała istnieć...

_________________________________________________________________________________
Cześć! Więc tak o to zaczynam historię Marceliny, mam nadzieję że komuś się spodoba! Prolog nie jest taki jaki do końca chciałam żeby był, ale i tak mi się podoba ;) Może się wydawać nieco dziwni, ale jest małym wprowadzeniem do tej historii. Rozdział pierwszy już niedługo!

Snap: bvbborussen11
Insta: half_a_heart_11
Twitter: polgerangel

Bohaterowie

22:43



Marcelina "Cysia" Stoch 
Urodzona 22 marca 1991 roku w Zakopanem. Młodsza siostra Kamila Stocha. Absolwentka Uniwersytetu w Innsbrucku na kierunku Psychologii i Psychologii sportowej. Narzeczona Gregora Schlierenzauera. 




 Gregor Schlieri” Schlierenzauer
Urodzony 7 stycznia 1990 roku w Rumie. Austriacki skoczek narciarski. Wielokrotny zwycięzca Turnieju 4 skoczni, pucharu świata, a także Igrzysk olimpijskich. Od 2 lat szczęśliwie związany z Marceliną Stoch.



Kamil „Kamyk” Stoch
Urodzony 25 maja 1987 roku w Zakopanem. Polski skoczek narciarski. Dwukrotny mistrz olimpijski, najlepszy skoczek sezonu 2013/14, mistrz świata z Val di Fiemme. Starszy brat Marceliny, mąż Ewy. Magister wychowania Fizycznego.


Maciek „Maniek” Kot
Urodzony 9 czerwca 1991 roku w Limanowej. Polski skoczek narciarski. Brązowy medalista w drużynie z Val di Fiemme. Były narzeczony Marceliny Stoch. Absolwent Krakowskiego AWF na kierunku wychowanie fizyczne.



Polska kadra w skokach narciarskich
Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Stefan Hula, Jakub Kot, Jan Ziobro, Klemens Murańka i inni. 
  
„-No Maniek gamoniu co ty robisz?!
-Masz ją na wyciągnięcie ręki i tak po prostu odpuszczasz?
-Maciusiu ty nasz Skarbie kochany, ogarnij się i zawalcz o nią.
-Popieram Piotrka! Idź do niej, powiedz jej że ją kochasz i bądźcie razem tak jak kiedyś.
-Przypominam tylko, że jest zaręczona ze Schlierenzauerem.
-Nie poznaję ciebie brat. Kiedyś byś przywalił każdemu kto ją dotknie, a teraz tak po prostu ją olewasz.
-Robię to samo co ona kiedyś.”




Austriacka kadra w skokach narciarskich
Thomas Morgerstern, Manuel Fettner, Thomas Diethart, Stefan Kraft, Michael Hayboeck, Manuel Poppinger.

„-I co teraz? Przecież Kot nam ją zabierze!
-Morgi ty jesteś najmądrzejszy, wymyśl coś.
-A co ja mogę zrobić? To sprawa między Marceliną i Maćkiem. No może jeszcze Gregorem.
-A my to co? Przecież Marcelina jest dla nas jak siostra!
-Siostra, nie siostra, ale i tak nic nie możemy zrobić. To nie nasza sprawa. Musimy czekać aż wszystko się samo wyjaśni.
-Michi ma rację. Nie możemy nic zrobić. Uspokójcie się i pozwólcie to ogarnąć Cysi i Schlieriemu.

*AKCJA ROZGRYWA SIĘ GŁÓWNIE W DRUGIEJ CZĘŚCI SEZONU 2014/15 I SEZONIE 2015/16*
_________________________________________________________________
Cześć wszystkim! Wiec tak o to startujemy z nowym opowiadaniem! Jest to (chyba) moje 3 z kolei (nie licząc tych które czekają na komputerze, aż ujrzą światło dzienne ;)). Tym razem postanowiłam zacząć historię ze skoczkami w rolach głównych. Liczę, że przypadnie wam do gustów! 

*****Dominika Xx*****

Snap: bvbborussen11
Insta: half_a_heart_11

Twitter: polgerangel

Popular Posts